PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=289862}

Obsługiwałem angielskiego króla

Obsluhoval jsem anglického krále
7,2 16 686
ocen
7,2 10 1 16686
6,5 4
oceny krytyków
Obsługiwałem angielskiego króla
powrót do forum filmu Obsługiwałem angielskiego króla

choć jednak na dziesięć gwiazdek zasługuje zdecydowanie... pierwowzór literacki.

ocenił(a) film na 6
A_Doinel

E, to chyba żart, bardzo powierzchowna adaptacja, nie oddająca w ogóle sensu całej książki. Zrozumiałem ją zupełnie inaczej...

ocenił(a) film na 9
artur_fa

Myślę że sam zainteresowany, czyli Bohumil Hrabal, dał by Ci popalić za tą powierzchowność; doszukiwanie się w jego twórczości jakiegoś drugiego dna, schowanego pod wierzchnią warstwą - to właśnie jest żart. Jego proza zasadza się na opowieści, anegdocie - jako fundamencie i spontaniczności - jako formie przekazu. Mówienie o jakimś "zrozumieniu" w tym przypadku to rozmijanie się z intencjami pisarza i duży krok w kierunku pretensjonalności, która jest z tą twórczością absolutnie sprzeczna.
Zarówno książka, jak i film to opowieść o człowieku, który wbrew własnej woli wplątany jest w zawirowania dziejowe i próbuje się jakość w tym odnaleźć (jak np taki polski Piszczyk, choć oczywiście obie postaci się różnią i klimat opowieści też). I nie trzeba doszukiwać się jakichś super sensów, żeby to zrozumieć.
Film, choć pomija klika wątków z książki, bardzo wiernie oddaje jej klimat. A sens jest ten sam.

ocenił(a) film na 6
A_Doinel

A jednak pozwolę sobie się nie zgodzić!
Nie poszukiwałem żadnego drugiego dna. Wręcz przeciwnie, sugeruję, że to właśnie reżyser spłycił przekaz, którego nie trzeba było zbytnio wyszukiwać, sprowadzając książkę do trochę prymitywnej historyjki. Jak możesz mi zarzucać pretensjonalność, gdy tylko chcę się doszukać wartości w przekazie książki uznawanej za dzieło? Czy dzieło może być o kurduplu szukającym uciechy, pieniądza i poklasku. To chyba jakieś nie porozumienie! A tak "czyta' się ten film?
A jakie są Twoje odczucia po przeczytaniu książki? Jestem ciekaw, czy podobne do tych po obejrzeniu filmu?
A przy okazji, czy może być spontaniczność formą przekazu literackiego?
A w końcu, skąd wiesz jak odebrałby film Hrabal? Film powstał po Jego śmierci i nigdy się tego nie dowiemy...
I jeszcze jedno, skąd ta pewność o intencjach pisarza wobec rozumienia Jego twórczości?
Myślisz, że nie mam prawa rozumieć i interpretować dzieł indywidualnie? Czy jest jakaś wyrocznia?
Może podam jeszcze mój post
"Film poprawny i tyle. A adaptacja daleka od przesłania oryginału. Co wiemy z filmu? Że chłopina chciał być bogaty, był manipulowany, bo był głupi i zmądrzał nieco na starość, przyjmując ją taką, jaka jest.
A książka mówi coś całkiem innego. Szkoda tylko, że film koncentruje się na mniej ważnych aspektach dzieła Hrabala. Druga część książki, z egzystencjalnymi przemyśleniami zredukowana została do zera. Jedna scena (nie chcę spojlerować, więc czasami piszę trochę ogólnikowo), nie załatwia sprawy. Spłycony film. Nijak się ma do książki. Gdzie zbliżenie do natury? Gdzie zbliżenie do zwykłych ludzi, gdzie wątek dziecka? Sensu życia? Najważniejsze pominięto! Sceny wręcz zakłamane! (oddanie hotelu socjalistom).
Ma swój czeski klimat, ale niestety, żadne to dzieło"
I podtrzymuję!
Zgoda, klimat identyczny- czeski, swojski - miodzio!
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 9
artur_fa

zgadzam się, że w filmie pominięto w trochę nieuzasadniony sposób parę wątków i myślę tu głównie o motywie dziecka; szczerze przyznam, że kiedy oglądałem film to ewidentnie mi tego brakowało (ten surreal z przybijaniem gwoździ idealnie wpasowałby się w groteskową tonację całości). Również i zakończenie było okrojone. Ale przecież film nie musi być wierną adaptacją, uwzględniającą każdy wątek! (np "Blaszany Bębenek" Schloendorffa kończy się gdzieś w 2/3 książki i pomija wiele płaszczyzn pierwowzoru, a jednak film uchodzi za arcydzieło). "Angielskiego króla" uważam za majstersztyk dlatego, że w doskonały sposób oddaje klimat książki, jak zresztą mało który film. Mogę wręcz powiedzieć, że czytając książkę niektóre sceny wyobrażałem sobie dokładnie tak, jak to później zobaczyłem w ekranizacji. A że wiele wątków pomięto? Cóż. Na pewno nie wpłynęło to zdecydowanie na niekorzyść filmu.
I na pewno film nie jest spłycony. Bo ta książka jest właśnie o kurduplu, który szuka uciechy, pieniądza i poklasku. Tylko że na starość, jak to sobie wszystko przemyślał, zaczął szukać czegoś innego. I naprawdę nie ma tu wiele do rozumienia (piję do Twojego tekstu, że książkę zrozumiałeś inaczej). Rozumienie zostawmy na Kanta lub Kartezjusza. Hrabala się przeżywa, napawa się tokiem opowiadania i oddaje klimatowi. Bo ta literatura nie jest wykoncypowana, to nie traktat filozoficzny, ale rodzaj takiej prostej, sowizdrzalskiej mądrości, ubranej w kwiecisty język. O spontaniczności jako formie przekazu napisałem dlatego, bo taką też metodę stosował Hrabal - rodzaj słowotoku, czy raczej "myślotoku", opartego na strumieniu świadomości i uporządkowanego w ramach konkretnej opowieści. Nie wymyśliłem tego - wystarczy poczytać wywiady z pisarzem nt jego twórczości.
Uważam, że taki właśnie sowizdrzalski klimat został oddany doskonale w filmie. Co więcej, moim zdaniem film nie traci nic na mądrości, mimo że treść może wydawać się lekka i przyjemna... przeciwnie: przecież w filmie ten dramatyzm bije z losów bohatera, z kontekstów dziejowych, z jego przemyśleń na temat świata (nawet, jak był jeszcze młody)... Tylko że jego zachowanie wobec tych dramatów jest szwejkowskie, zdystansowane, nawet w wieku już podeszłym... Żeby to osiągnąć, nie trzeba było wcale sięgać do wszystkich chwytów literackich, zawartych w pierwowzorze.

Podsumowując - moim zdaniem film, choć pomija parę wątków książki, oddaje zarówno jej klimat (w sensie narracyjno-obrazowym), jak i jej sens... Bo w obu przypadkach chodzi dokładnie o to samo - o opowieść o tragikomicznym człowieczku, który w młodości jest oportunistą, a na starość zaczyna zastanawiać się nad wartościami i sensem życia. I tyle.
Pozdro :)

ocenił(a) film na 6
A_Doinel

Dziękuję bardzo za wymianę poglądów, coraz bardziej się zgadzam! No właśnie, gdzie dziecko wbijające gwoździe? Oderwana głowa żony itp.? No, ale jak piszesz, przecież nie wszystko musi być w filmie pokazane jeden do jednego. Też miałem wrażenie oglądając film, że właśnie tak wyobrażałem sobie wiele scen, może to efekt oglądania czeskich filmów i ich specyfiki.
Rozumienie opiera się na interpretacji właśnie, jak można chyba mniemać. Nie będę się jednak wdawać w spory filozoficzne..., nie czuję się na siłach.Poprzestanę jedynie przy tym, że książka wprawia w niewymuszoną refleksję, pobudza do myślenia, a film... Forma - niezwykle udana, przeważyła nad sensem i treścią.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
artur_fa

również dzięki, zawsze warto skonfrontować swoje zdanie ze spostrzeżeniami innych, bo pozwala to nam spojrzeć na zagadnienie z innej nieco strony; i ja tym razem dostrzegłem pewne niuanse w różnicy książka-film, o których piszesz; mimo wszystko oceny filmu nie zmieniam :) pozdrawiam raz jeszcze

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones