film hermetyczny, perspektywa mocno zawężona. to ciągle tylko opowieść o człowieku, który marzy o bogactwie. inaczej: opowieść o marzeniu o bogactwie, które przytrafiło się pewnemu człowiekowi. postaci zupełnie brak złożoności. jest za to parę bardzo ładnych scen, gdzie kamera zdaje się wprost tańczyć wśród bohaterów. problematyka historyczna muśnięta tak lekko (przy tym dość konwencjonalnie), że aż głupio o niej wspominać. raczej trudno wynieść z tego kina cokolwiek prócz uśmiechu.
Zgadzam się - niektóre ujęcia są rewelacyjne np. znaczki na wietrze czy kombinacja luster w górskiej chacie. Bohater prosty, monotonny ale i drażniąco nierówny w jednym aspekcie: z początku wydaję się bardzo sprytny a po wojnie jako właściciel hotelu poraża wręcz głupotą i naiwnością - scena bardzo uproszczona. Niektóre sceny porozciągane za długo, natomiast te ważne - poskracane. Przez cały film ciągnęło się jak w smole wrażenie stagnacji, płaskich emocji tudzież ich braku. Oprócz nielicznych momentów uśmiechu film wywołał komentarz ograniczający się do "i co z tego..." (brak autentyczności tragizmu postaci, brzmiało jak szczęśliwa, uśmiechająca się radośnie istota która stwierdza: "mam depresję").